niedziela, 14 października 2012

Chapter 04: Human spirit is alive.




Cały ogień tego świata,

                - Nie płacz, Louis. Nic się nie dzieje, błagam cię, nie płacz już - zawołał donośnym głosem, sprawiając wrażenie, jakby tam był.
                A może rzeczywiście był...?
                Jednocześnie brzmiał nieco obco, bardziej płynnie, spokojnie, o oktawę wyżej.
- Jestem tu.
                Chłopak podniósł gwałtownie brodę do góry. Spojrzał na niego. Miał takie bladozielone, lekko zamglone oczy, w których odbijała się twarz Tomlinsona. Na jego twarzy dostrzegł bezbrzeżne cierpienie, dłonie zacisnął, przygotowując je do działania. Curly zrzucił z głowy kaptur i trzepnął charakterystycznie głową, doprowadzając jednocześnie włosy do porządku. Postawił niepewny krok w kierunku towarzysza, ale gdy ten zauważył jego poczynania, natychmiast odsunął, skuliwszy się bardziej.
                Lou wbił wzrok w podłogę. Patrzył na stare deski, które wybrzuszały się odrobinę w miejscu, gdzie stykały się z podstawą regału. Poczuł, jak traci nad sobą kontrolę, a słowa wzbierają, gotowe popłynąć strumieniem.
                Zamknął oczy. W ciemnościach poczuł się skołowany, jakby nie wiedział, gdzie jest niebo, a gdzie ziemia. Był rozdarty pomiędzy wyrzuceniem z siebie wszystkiego, co go nękało, a pragnieniem, by strzec wszystkie lęki w tajemnicy.
                Zdumiony Harry przyglądał mu się bezradnie. Nie mógł zrozumieć, dlaczego Louis nie pragnął jego dotyku. Przez ostatnie miesiące, w których słuchał, jak ukochany za nim tęskni, mógł oddać wszystko, by tylko choć na chwilę uśmierzyć jego cierpienie. A teraz, gdy było to możliwe, on odsuwał się. To bolało.
                Jednak Harry był silny. Silniejszy niż wcześniej.
                A Boo? Przełamał się. Powiedział, co miał do powiedzenia.
                I chodź czuł, że z każdym słowem, wbija sam sobie ostry sztylet w samo serce, zabijając nadzieję.
- Wcale nie! - pisnął - Nie ma cię tutaj. To ze mną jest coś nie tak. Widzę umarłych.
                Styles nie potrafił nazwać uczucia, kiedy usłyszał słowa Louisa. Wiedział tylko, że było tak silne, że jego oddech zmienił się w jedno długie westchnienie.
- Ach... ależ jestem tu. Możesz mnie dotknąć, tylko chwyć mnie za rękę - wyciągnął dłoń w jego kierunku.
                Przez chwilę, ułamek sekundy, chłopak miał ogromną ochotę uścisnąć ją. Poczuć to, co odebrano mu tak gwałtownie kilka miesięcy temu. Ciepło, miłość, poczucie bezpieczeństwa. Wystarczyłoby mu jedynie muśnięcie opuszkiem palca. Był taki realny. Taki prawdziwy. Jak żywy. Ale dotykanie go nie było dobre. Louis nie chciał wiedzieć, jak bardzo zwariował. Więc jeżeli będzie w stanie dotknąć tajemniczej zjawy - nie jest z nim dobrze.
                Wytarł łzy z policzka kantem dłoni i spojrzał na niego wyzywająco.
- Po co tu przylazłeś? - spytał - Będziesz mnie nękał tak długo, aż zupełnie postradam zmysły?! Skoro nie jesteś halucynacją, to czym jesteś? - głos mu się załamał.
- Nie wiem - spuścił wzrok.
                W jakimś sensie, Tomlinson był z nim szczery. Zdradził mu, że sam nie jest pewien, co widzi, ubierając to w bardzo ostre słowa. Odsłaniał przed nim kolejny sekret, a Harry nie miał nic, co mógłby zaoferować w zamian.
                Choć prawda była mu doskonale znana, czas na jej ujawnienie jeszcze nie nadszedł.
                Nie był gotowy na cierpienie.


* * *

- Nie dam rady.
- Uda ci się, nie będzie opierał się wiecznie.

* * *

                Świadomość napłynęła dopiero po kilku sekundach, jakby jego ciało nie chciało uwierzyć w to, co się właśnie stało. Kiedy ból i fakt, że wymiotuje wreszcie do niego dotarły, w głowie zaszumiało i musiał złapać się ściany, by nie wpaść głową do muszli.
                Zakręciło mu się w głowie i zacisnął powieki, by opanować kolejny odruch wymiotny. Nogi odmówiły posłuszeństwa i opadł nad toaletą, dotykając dłońmi przyjemnie chłodnej porcelany. Cofał już któryś raz w ciągu kilku dni. Nie mógł znaleźć lekarstwa na dokuczliwą przypadłość. Mimo że niczego nie jadł, ciągle targały nim torsje, mdłości, zawroty głowy.
                Natychmiast przy jego boku pojawił się Harry, przyklękając tuż obok. Znów spróbował wyciągnąć ku niemu palce, ale on odsunął się ze strachem. Nie przeszkodziło mu to jednak w chwilowej obserwacji towarzysza. Cała jego skóra delikatnie lśniła. Z twarzy zniknęły dawne oznaki zmęczenia i wszelkie niedoskonałości. Oblicze jaśniało, mimo że skaziło je nieco rozgoryczenie i swego rodzaju nieodgadniony smutek.
                Lou dostrzegał jedynie powierzchowne szczegóły chłopaka, nie wierząc, że istnieje coś jeszcze. Przekonanie, że jest on jedynie senną zmorą nie osłabło, ale z każdą sekundą przybliżał się do momentu, w którym odda się swoim doznaniom. Pomimo że zwiastowałoby to jego rychły koniec.
                Harry był papierową łódką dryfującą po bezbrzeżnym oceanie bezsilności. Pragnął dotyku. Jak nigdy dotąd. Pożądał tego, co odebrano mu wraz z chwilą, w której uderzył w niego ten rozpędzony samochód. Z chwilą, w której odrzuciło go do tyłu i uderzył głową w mur budynku. Z chwilą, w której z piersi Boo Beara wydarł się niemy krzyk.
                Pragnął przyspieszyć dzień, w którym wszystko się skończy i znów będą razem, otoczeni spokojem i ciszą, dzień tak bliski.
                Wiedział, że nie mógł. Wiedział, że wszystko musi zostać dokładnie przygotowane i postarać musi się o to on sam.
                Nie był halucynacją.
                Istniał, tak samo, jak istniał przed śmiercią.
                Jedyne co mu pozostało, to przekonać do tego Lou.
                I chyba był temu całkiem bliski, gdy chłopak zachwiał się, a Styles złapał go w ostatnim momencie, ratując przed bolesnym spotkaniem z podłogą wyłożoną kafelkami.
                Dostrzegł też nadzieję, rodzącą się powoli w oczach Lou, kiedy połączył ich wargi razem.


nigdy nie ożywi mnie.


_________________________
Zapraszam do zadawania pytań bohaterom - link w kartach na górze :)

20 komentarzy:

  1. Piękny, cudowny jak zwykle rozdział.
    Co mam więcej napisać? Jeśli Hazza jest prawdziwy (po Tobie można spodziewać się wszystkiego), to ciesze się szczęściem Lou. Może w końcu zakończy się jego cierpienie.
    Późno jest, jestem zmęczona i mam dziś zły humor, więc przepraszam, ale nie wiem, co mam napisać.
    Ściskam mocno x

    OdpowiedzUsuń
  2. Wciąż jestem w szoku, przeogromnym szoku. Nie wiem jak to opisać. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Powiem tylko tyle... masz talent, bo jest na prawdę mało osób, które potrafią doprowadzić mnie do takiego stanu.
    Z niecierpliwością czekam na następny. x

    {stylinson--another--world.blogspot.com}

    OdpowiedzUsuń
  3. Po prostu... zastanawiam się, jak Ty to robisz, potrafiąc zachować wszelką tajemnicę i wzbudzać taką ciekawość. Harry jest wciąż u boku Louisa ? Prawdziwy, może dotykać, rozmawiać, czuć. Czyżby był... aniołem ? Nie wiem dlaczego, lecz właśnie to przyszło mi do głowy. A te krótkie dialogi, wydają się jakby Styles, rozmawiał... z samym twórcą. Zapewne się mylę, lecz dzielę się z tobą swoimi domysłami. Jestem tak cholernie ciekawa, o co w tym wszystkim chodzi. Louis, biedny Louis, myśli, że postradał zmysły, martwię się o niego, o to co dalej będzie. Cieszę się, że pomimo bólu który czuł Harry, wraz ze słowami Tomlinsona, nie odszedł, a złapał go w swe ramiona, gdy ten upadał na zimne kafelki.
    Cóż, uwielbiam Cię.
    Uwielbiam czytać to co tworzysz, a każda wiadomość o nowym rozdziale wprawia mnie o szybsze bicie serca.
    Uwielbiam Cię.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozwój wydarzeń.
    Uwielbiam Cię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niszczysz mnie i moją psychikę.
    Zrobiłaś tak, że myśli zajebiście mi się plączą i nic nie mogę złożyc ich w jedną sensowną całośc.
    Ale to dobrze, bo to pierwsze opowiadanie, które tak naprawdę tak bardzo mnie intryguje. Oczywiście były inne, ale to ma taką niesamowitą fabułę, że umieram oczekując na nowy rozdział.
    Jesteś niesamowita. Opowiadanie również. Ogólnie cała twoja twórczośc!

    Tina xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Twoje opowiadanie jest Super *.*
    Nie doszukałam się żadnych błędów..
    Czekam na następny, pozdrowienia Xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Chciałam napisać coś mądrego, ale kompletnie odebrało mi zdolność myślenia. W Twoim opowiadaniu zagadka goni zagadkę, a może trafniejsze byłoby sformułowanie, że stanowi jedną wielką niewiadomą.
    Jednak udało mi się coś ustalić - Harry rzeczywiście nie żyje. Tak, wiem, genialne, ale jeżeli pamiętasz mój poprzedni komentarz, to wiesz, że się wahałam. Teraz już się nie waham, jego śmierć jest faktem, ale zaczęłam się zastanawiać nad czymś innym, a mianowicie, czym w takim razie jest Harry? Nie wygląda na ducha, bardziej na anioła... i dlatego wysnułam teorię, że może Styles powrócił na ziemię jako anioł, a to zjednoczenie, o którym mówił, nastąpi w chwili śmierci Louisa (zdanie: "Pragnął przyspieszyć dzień, w którym wszystko się skończy i znów będą razem, otoczeni spokojem i ciszą, dzień tak bliski." jakby to potwierdza).
    No, sama nie wiem:D Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na kolejny rozdział, z nadzieją, że uchylisz rąbka tajemnicy;>

    OdpowiedzUsuń
  7. Szczerze powiedziawszy coraz mniej z tego rozumiem xD Kim jest Harry, jeśli nie zwykłym przywidzeniem, halucynacją, jak to ujęłaś w tekście?
    Zachowanie Louisa mnie dziwi. Nawet jesli ukochana osoba by umarła i po jakimś czasie pokazałaby mi się, to raczej byłabym szczęśliwa. Nie dbałabym o to, że coś złego się ze mną dzieje - cieszyłabym się chwilą, a Louis na siłę próbuje być normalny.
    Czekam na dalszy ciąg, bo jestem coraz bardziej zaintrygowana. Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Harry jest duchem czy mi się wydaję.."Nie był halucynacją.Istniał, tak samo, jak istniał przed śmiercią." Czyli on musiał umrzeć, więc nie żyje?

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziś chyba mam jakiś dzień zalewania się łzami ;( Strasznie się cieszę, że trafiłam na twojego bloga - sama nie wiem jak to się stało :) Nadrobiłam zaległości i postanowiłam zostawić po sobie te kilka słów. Tylko jak mam to zrobić skoro wciąż wycieram łzy w rękaw i w ogóle kiepsko u mnie z widocznością ;) Poryczałam się na samym początku (dodam, że już wyłam jak wyświetlił mi się twój blog) i wciąż nie mogę się uspokoić. Chyba jutro przeczytam sobie wszystko jeszcze raz. Tak na spokojnie. A na razie powiem tylko, że wspaniale piszesz i przyjemnością było zagłębienie się w to opowiadanie. Moja głupia wyobraźnia podsuwa mi same smutne rozwiązania... Chyba powinnam skończyć czytanie na dziś ;) Słowa Harry'ego... Mam wrażenie, że ten "dzień jest bliski" przez chorobę Lou. I znów się poryczałam ;( No ile można !?! Lepiej nie będę bawić się w zgadywanki i po prostu poczekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam i życzę weny...

    @KateStylees

    (http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/ )

    OdpowiedzUsuń
  10. Przede wszystkim, dziękuję za tyle miłych słów na Malik Tattoos, Twoje komentarz naprawdę poprawiają humor;3
    Co do tej mojej dedukcji, to odebrałam Twoje słowa jako osobistą przestrogę, aby zamknąć w końcu buzię na kłódkę, bo to już drugi raz, gdy zgadłam coś, co powinno wyjść na jaw dopiero później - od dzisiaj nie będę snuć żadnych domysłów xD Przynajmniej nie publicznie:> Chociaż muszę powiedzieć, że teraz jestem jeszcze bardziej zaciekawiona tym opowiadaniem, więc nie mogę mieć sobie tego do końca za złe.
    Aha, no i twitter. Przepraszam, ale nie posiadam na nim konta. Dużo osób mnie o to pyta i nie raz już się zastanawiałam, czy tt naprawdę jest taki wspaniały, i czy może nie założyć sobie konta, jednak... moja matura mogłaby tego nie przeżyć;D I tak już jest z nią kiepsko.
    Życzę duuuużo weny, Bernie, i do następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  11. OMG. Właśnie wypaliło mi się w piecu, zaprzestałam nauki niemieckiego, na jutrzejszy sprawdzian, aby w końcu przeczytać Ten rozdział:)
    Wcześniej nie miał czasu, co jest dosyć kłopotliwe.
    Chcę Cię poinformować, ze masz ogromny talent, którego Ci baardzo zazdroszczę i liczę, że dobrze go wykorzystasz:-)
    Nie mgoę doczekać ise, keidy wszystko isę wyjaśni.
    Chętnie pogadałabym z bohaterami, ale jak wyżej wspomniałam - brak czasu, który wszystko mi niszczy.
    Zachciało mi się szkoły z wysokim poziomem i nawet w spokoju nie mogę czytać zajebiszczych opowiadań;)
    Życzę duużo weny;) A teraz czas na nieprzyjemne obowiązki, bo uczcie dla... czytanie opowiadań, jest ucztą dla, czego...? ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. usunęłam twittera, dlatego Cię tu informuję, nowy, pierwszy rozdział na my-reality-is-your.blogspot.com i czekam az u ciebie sie cos nowego pojawi ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Fuuu!
    Oni się pocałowali, a ten chwilę wcześniej wymiotował. Bleeee! ;P

    Smutne to. I powoli tracę pewność mojego przekonania, że Harry jest tym kimś, za kogo go uważam, ale to się niedługo zobaczy, jaka jest prawda. Oczekuję jej z niecierpliwością! C:

    OdpowiedzUsuń
  14. Hakuna Matata One Direction Wymiata - H . M . O . D . W !

    OdpowiedzUsuń
  15. Bernie, masz nominacje do Liebster Awards u mnie http://final-souffle.blogspot.com/2012/11/liebster-award.html tak też cię lov! <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Dzisiaj znalazłam Twojego bloga i od razu się zakochałam. Cudownie wszystko opisujesz, fenomenalnie oddajesz emocje bohaterów i piękną historię tu tworzysz. Jestem pod wrażeniem Twojego niesamowitego talentu. Jest to chyba jeden z najlepszych blogów o Larrym. Naprawdę, podziwiam Cię za tworzenie tejże historii. Bardzo oryginalny pomysł wspaniale skomponował się z Twoim ogromnym talentem. *-* Oczekuję z niecierpliwością kolejnego rozdziału. <3 Weny. ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. prawnik rzeszów - Jesteśmy prawnik-rzeszow.biz, kancelarią prawną z siedzibą w Rzeszowie. Jesteśmy małą kancelarią, dopiero zaczynamy swoją działalność, dlatego potrzebujemy dotrzeć do większej liczby osób. Oferujemy usługi prawnicze i musimy rozpowszechnić naszą nazwę, więc jeśli masz czas, aby napisać o nas, będziemy wdzięczni. Chciałabym podziękować za poświęcony czas, ponieważ wiem, że jesteście bardzo zajęci i naprawdę to doceniamy. Jeśli masz jakieś pytania, proszę nie krępuj się pytać.

    OdpowiedzUsuń