Jesteś
bliżej niż myślisz,
Był przerażony.
Był niewyspany, wykończony,
skołowany. Nie miał pojęcia, gdzie się znajduje. Wiedział, że upłynęło sporo
czasu, od kiedy ostatni raz wykonał jakiś ruch i zdawał sobie sprawę, że ludzie
przyglądają mu się dziwnie.
Widzenie zmarłych nie należało
do normalnych stanów.
Cała samotna codzienność, nad
którą Louis pracował całe dnie została zburzona w jednej chwili. Krew głucho
tętniła w jego głowie, tak, że był w stanie ją usłyszeć. Zachłysnął się tym, co
przed chwilą zobaczył, doszukując się rozwiązania dziwnej zagadki. Z początku
próbował wmówić sobie, iż tajemniczy przechodzień to tylko ktoś podobny do
Harry'ego, ale z drugiej strony, ślad jakby po nim zaginął, jakby pokonawszy
pasy, zdematerializował się. Złapał się za głowę, czując, że postradał zmysły.
Nie wierzył w paranormalne zjawiska.
A może powinien zacząć?
Z początku miał ochotę pobiec w
przeciwnym kierunku i dogonić nieistniejącą postać, ale po dłuższym namyśle
postanowił po prostu wrócić do domu i przespać się. Brak snu zdecydowanie dawał
się chłopakowi we znaki i tak właśnie wytłumaczył sobie dziwne zajście.
Tym razem jednak nie pogrążał
się w myślach, a wędrował, rozglądając się i chłonąc każdy szczegół
otaczającego go świata. Nie zauważył jednak już niczego dziwnego, stawiając
chwiejne i niepewne kroki w kierunku domu.
Nie spojrzał na lewo, gdzie za
rogiem szklanego biurowca stała wysoka postać. Szybko narzuciła na głowę
kaptur, by ręce schować do kieszeni bluzy. Na długo jeszcze odprowadzała Louisa
wzrokiem. Po chwili nikt nie spostrzegł, gdy zniknęła w gęstym tłumie.
* * *
- Bardzo ciężko zareagował.
- Bądź delikatny.
* * *
Było późne popołudnie, szare i migotliwe, ale do pokoju
wpadało jedynie brudne światło. Na jego kolor wpływały zaciągnięte zasłony.
Optymista mógłby określić ich barwę jako brązową.
Louis opadł na łóżko i
zrzuciwszy buty, zwinął się natychmiast w kłębek, zacisnąwszy oczy najbardziej
jak się dało. Jego fantazja szalała. Ciągle miał wrażenie, że ktoś na niego
patrzy, że ktoś jest obok.
- Louis? Wszystko dobrze? - jego
rozmyślania przerwał lekko zachrypnięty, aczkolwiek zaniepokojony głos Nialla,
który dochodził z uchylonych drzwi.
Chłopak pozwolił sobie otworzyć
powieki i zerknąć na przyjaciela. Horan przyglądał mu się smutno. W jego
bezbrzeżnie niebieskich oczach dostrzegł troskę, która po części wymalowała się
również na ustach.
-
Tracę nad sobą kontrolę - wysapał Tomlinson, twarzą do poduszki - dzisiaj
przydarzyło mi się coś bardzo dziwnego - wypalił, zanim zdążył ugryźć się w
język.
Zainteresowanie blondyna wzrosło
do tego stopnia, że pokonawszy dzieląca ich odległość, przysiadł delikatnie na
skraju jego łóżka, zerkając na niego niepewnie.
-
Co takiego? - spytał prosto.
Przecież nie mógł wyznać mu
prawdy. Gdyby to zrobił, Niall na miejscu zabrałby go do specjalisty.
A los chłopaka, który był z góry
przesądzony, chciał inaczej.
Tu pojawia się paradoks.
Chłopak, zamknięty wewnątrz bezlitośnie obracającego się błędnego koła, na
zmianę, nie pragnął dostrzec ponownie Harry'ego, bo to potwiedziłoby tylko jego
przypuszczenia, że zwariował. Z drugiej strony jednak, miał nieśmiałą nadzieję
na kontakt z marną halucynacją.
- Poczułem głód - skłamał
gładko. Wyrzuty sumienia zakłuły go lekko.
Nialler uniósł nieruchome do tej
pory kąciki ust, ale w jego oku błysnęła intuicja.
-
To dobrze, może to oznaka, że jest z tobą lepiej - urwał na chwilę, zamyślając
się jakby - Coś przede mną ukrywasz, Lou. Co tak naprawdę się wydarzyło?
I tu go miał. Nagły przypływ
dawno zapomnianego odczucia, nie tłumaczył ni trochę dziwnego zachowania
Tomlinsona.
- Niedobrze mi teraz - głos mu
zadrżał. Przytulił policzek do poduszki, chcąc jakby ukryć swoją twarz.
Kłamstwo w kierunku blondyna było zupełnie bezcelowe.
-
Nie mówisz mi prawdy. Ale skoro uważasz, że tak jest lepiej, to się nie
wtrącam. Gdybyś jednak zmienił zdanie, wiesz gdzie mnie znaleźć - westchnął
cicho i odgarnął sobie włosy, po czym wstał i zniknął za drzwiami.
Spokój Boo nie trwał długo.
Udało mu się wyrównać oddech, a
kiedy zamknął oczy, po chwili był już w krainie Morfeusza. Znów śnił mu się ten
sam koszmar, w którym biegnie korytarzem, próbując kogoś dogonić. Ten ktoś nie
ucieka. Idzie powoli, ale mimo to ciągle dzieli ich ta sama odległość. Otacza
go jedynie ciemność i cień niedostrzegalnej, mistycznej postaci. Nagle rozbłyska
światło. Syntetycznie białe, tak oślepiające, że chłopak musi mrużyć oczy. Gdy
przyzwyczaja wzrok, zawsze dostrzega, że tajemniczy osobnik to Harry, który
najpierw stoi nad przepaścią, a później stawia krok naprzód i spada. A Louis
nie zdąża go uratować. Klęka nad brzegiem przepaści i zanosi się szlochem,
wołając jego imię.
I choć sen ten śnił się
chłopakowi niemal każdej nocy, zawsze budził się z krzykiem, zlany potem tak,
że cała jego piżama aż się kleiła.
I tak stało się i tym razem.
Lecz obudziło go jeszcze coś. Wyczuł czyjąś obecność, jakby coś zmieniło się w
atmosferze pokoju, jakaś inna energia, czy coś podobnego.
Louis znów myślał, że to
halucynacje, kolejny efekt uboczny środków przeciwbólowych, które zażywał. Ale
gdy przetarł oczy i mrugnął nimi milion razy, on wciąż tam był.
Harry Styles stał po środku
pokoju i uśmiechnął się niepewnie w kierunku chłopaka, który natychmiast
wybuchnął gorzkim szlochem.
I usłyszał jego głos, jasny jak
słońce.
ale nie
martw się, zaopiekuję się Tobą.
A/N: Wiem, że rozdziały są króciutkie, ale nie lubię rozciągać ich na siłę.
Pozdrawiam cieplutko!
Jesteś najwspanialsza i najukochańsza i wszystko, co piszesz sprawia, że na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech, mimo że najczęściej nie jest to nic wesołego, a mój humor czy stan psychiczny wcale nie powinien pozwalać mi na takie akcje. Ale tak się właśnie dzieje i za to Cię uwielbiam. Jesteś najlepsze, to opowiadanie jest cudowne, rozdział jak zwykle doskonały i mam ochotę Cię wyściskać. Tak, kolejny sensowny komentarz Dejva. I tak Cię nienawidzę, utalentowana bestio. Odezwałabyś się czasami!
OdpowiedzUsuńMimo wszystko ściskam i czekam x
Jezu, sama prawie się poryczałam. Wspaniale piszesz i opisujesz emocje, aż łza się w oku kręci.
OdpowiedzUsuńKurde, nie potrafię zapanować nad drżeniem rąk, bo nadal szlocham, a mama się na mnie dziwnie patrzy. No, ale trudno. I tak mam gorszy dzień, więc niech się kobiecina napatrzy.
Jejku, miałam rację, że on jednak nie umarł? Miałam, miałam? Proszę, powiedz, że miałam. :D
Harutek wrócił. Chwalić Boga i niebiosy, że nam go oddał. A Lou niech nie ukrywa prawdy przed Niallem, bo to nieładnie tak *grozi mu palcem*
A więc, utalentowana, ściskam i buziaki przesyłam.
Gosia xx
on umarł.
UsuńWybacz, ale muszę to zrobić..... *wybucha śmiechem* "ON UMARŁ" - Berniątko, masz za to piwo! *chichocze jak opętana*
UsuńNo nie, ja już nie wiem, co mam sobie myśleć xD Przed podejściem do tego rozdziału byłam zdania, że Harry naprawdę umarł i powrócił do Louisa jako duch, jednak po przeczytaniu pierwszej połowy oraz po mini-dialogu:
OdpowiedzUsuń- Bardzo ciężko zareagował.
- Bądź delikatny.
zaczęłam mieć wątpliwości, no bo ta krótka rozmowa przywiodła mi na myśl Harry'ego rozmawiającego z terapeutą/przyjacielem/kimkolwiek innym, który poradził Stylesowi, aby powoli ujawniał Louisowi swoją obecność (w końcu Tommo myśli, że chłopak nie żyje). Ale po drugiej połowie Harry znowu stał się duchem i już sama nie mogę się zdecydować, w co wierzyć O_O Nie umieściłaś tu przecież tego fragmentu od tak, on musiał coś znaczyć, rozmowa musiała mieć miejsce (ale czy na pewno w teraźniejszości? hmm, i tu jest problem). To znaczy, mogła dotyczyć czegoś innego, np. wieści o śmierci Stylesa oraz reakcji na właśnie tę nowinę, co miałoby w sumie więcej sensu. I prawdopodobnie o to właśnie chodzi, tylko ja głupio wyszukuję nieistniejącego sensu, so typical.
Prawdopodobnie powinnam to sobie jeszcze raz przemyśleć, bo zaczynam się plątać xd Omg, nic nowego w moim przypadku, więc możesz zacząć się przyzwyczajać, gdyż nie raz jeszcze pewnie będziesz czytać tutaj coś podobnego.
W każdym razie, rozdział czytało mi się dobrze, podobała mi się jego płynność (chodzi o prowadzenie narracji, bardzo ładna;3) i znowu zostawił mnie z pragnieniem sięgnięcia po więcej. Duch, czy nie duch - będę sobie teraz łamać głowę, dopóki sprawa się nie wyjaśni;)
{I nie musisz sobie zawracać głowy informowaniem mnie o nowych rozdziałach - zawsze sama kontroluję blogi, które mnie interesują, a Twój znajduje się w ich gronie;3}
Oooooooooooooooooooooooo! A więc to o to chodzi w tych tekstach typu:
OdpowiedzUsuń"- Bardzo ciężko zareagował.
- Bądź delikatny."
Taaa,jestem spostrzegawcza, każdy pewno się domyślił XD
Niemożliwe. Proszę,nie! Kurde. Robię bloga z Larrym i potrzebny mi był tam bohater kolejny z 1D i padło na Nialla,bo on wygląda na takiego miłego,wrażliwego. I się, kuźwa, cieszyłam, a tu paczę,też masz Larry'ego i Nialla! Foch! ;D
Wracając do rozdziału... Dlaczego nie umiem wymyślić oryginalniejszego słowa od "cudowny", "wspaniały"?! No to powiem,że rozdział superświetnyzajebistybardzo! ;D
O Boże. Czytałam ten rozdział niemal na jednym wdechu, nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji. Czyżby Louis posiadał jakiś dar, mogąc widzieć Harry'ego który dla innych jest nie dostrzegalny ? Jestem tak ciekawa o co w tym wszystkim chodzi, i kim jest tajemnicza postać w kapturze, znikająca w tłumie ludzi. Również interesują mnie te krótkie dialogi "Bądź delikatny" Czyli, jest ktoś prócz nich, aranżujący to wszystko ? Ostatnia scena bardzo intrygująca, ponieważ tu już mamy pewność, że Lou widzi Stylesa we własnej osobie... no może nie do końca. Ach, uwielbiam sposób w jaki piszesz, czekam bardzo niecierpliwie na kolejny rozdział. Życzę dużo weny, pozdrawiam ciepło xx
OdpowiedzUsuń*robi zamyślona minę* Ja... moje serce ogólnie ścisnęło się z żalu, gdy Lou okłamał Nialla. A potem to ostanie zdanie i... och jeny, nie potrafię zebrać myśli! Jestem rozwalona emocjonalnie ._. (teraz dokańczam komentarz po 2 godzinach, lol) I tego no... Louis? Are you okey? Boże wprowadzisz mi go w schizofrenię :< Nie to, żeby coś, ale ja się na to nie godzę. I Ty masz mi czelność mówić, ze to JA jestem okrutna?
OdpowiedzUsuńKocham cię, sunshine <3
[final-souffle]
(ten komentarz nie ma najmniejszego sensu, wybacz :<)
O Mamo. W tym momencie, emocje wywołane Krzyśkiem(*__*) zostały zmiażdżone. Harry żyję, Louis nie jest nienormalny. Ja sie gubie. Ja pierdzielę.
OdpowiedzUsuńI love it. And autorkę xD Tego bloga. Mamo, ja chcę następny!
Boze, chcesz zebym nie spała przez Ciebie?! Jesteś złym człowiekiem, bardzo złym i podłym.
Ech, kiedy będzie następny?
Przepraszam za błędy.
Rozumiem Cię, lepsze krótkie a częściej dodawane, niż naciągane i rzadko. A co do samego rozdziału to jestem naprawdę nim zaintrygowana. Ciekawi mnie o co tu tak naprawdę chodzi. Harry naprawdę by żył?
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie to tak strasznie, że chcę już zakończenie, żeby się tego dowiedzieć, ale z drugiej nie chce końca ;D
A więc czekam na kolejny ze ZNIECIERPLIWIENIEM hah :)
shouldletyougo.blogspot.com
no-cases.blogspot.com
Jezu, jak się cieszę ;D. Harry wrócił i chociaż wydaje mi się, że jeszcze dość namieszasz, to na razie jestem zadowolona z takiego biegu wydarzeń.
OdpowiedzUsuńZdziwiło mnie jednak to, że nie powiedział prawdy Niallowi. Gdyby wszystko wyznał, zrobiłoby mu się znacznie lepiej. Nie podobał mi się tylko sen Lou. Był taki dziwny...
Czekam na dalszą część. Pozdrawiam ;**
Wspaniały ! Nic więcej nie powiem bo i tak nie da się wyrazić słowami tego co czuje :) Czekam na następny. xx
OdpowiedzUsuńŚmiem twierdzic, że to opowiadanie jest twoim najlepszym. Chyba przez fabułe, uwielbiam takie, niezwykłe, wyjątkowe, całkiem inne od pozostałych. Strasznie zaintrygował mnie sen Louisa. Próbowałam zinterpretowac go na wszystkie możliwe mi sposoby i nadal nie mam pojęcia co mógł znaczyc.
OdpowiedzUsuńOczywiście świetnym wątkiem jest to, jak Louis ma schizy. Ale wtedy tak patrze się w ten ekran i myślę, jak potwornie żal mi Louisa, bo cierpi.
Ale i tak wyczuwam jakiś haczyk. Albo Lou zwariował i sam sobie urzeczywistnia Harry`ego, albo widzi jego ducha. Chyba, że jest całkiem inaczej. Nie mam pojęcia, ale to właśnie jest fajne. Lubie ten tajemniczy klimat. Kurcze, trzymasz mnie w napięciu : o. Jesteś boska <3
I przepraszam za tak opóźniony komentarz ;c